20111106

ZE LWOWA DO SYMFEROPOLA

Ale mamy szczęście ! - nasz wagon stoi na peronie tuż przy schodach, po których z trudem wciągnęliśmy nasze bagaże.  Niestety, za chwilę dobija mnie informacja uzyskana u prowadnika: w pociągu nie ma wagonu restauracyjnego a do najbliższej  stacji gdzie można liczyć na babuszkowe zaopatrzenie dotrzemy dopiero za cztery godziny. Pozostaje zacisnąć i zęby i ...pasa. Rozglądam się po wagonie -  narazie jest zapełniony jedynie w 50%. Obok nas kilka bokowych miejsc zajmuje ukraińska rodzina: rodzice, córka, syn z żoną i  synkiem. Jak tylko pociąg ruszył rozpoczynają Piknik pod Wiszącą Plackartą. Ich mikroskopijny stoliczek szybko zaczyna przypominać obraz przedstawiający Lata Tłuste. Próbuję wmówić sobie, że jest to artystyczny Happening, obraz na żywo, sztuka wychodzi do odbiorcy. Guzik z tego! Przełykam ślinkę ( z nadzieją, że robię to cicho) i próbuję się opanować- przecież nie jestem ani dzieckiem ani łakomczuchem, no i przecież dziś zjedliśmy solidne śniadanie. Wbrew woli, jak magnes przyciągają wzrok te  różowiutkie szyneczki, wędzone kiełbaski, pieczone kurczaczki, pomidorki, ogórasy, jajka... W tym momencie mój żołądek szturcha mnie pięścią prosto w żołądek przypominając o konserwie rybnej i jajkach. Ale czym otworzyć puszkę? Proszę o pomoc głowę sąsiedniej rodziny, pana, który takim wielkim myśliwskim majchrem wprawnie radzi sobie z konserwą. Smaruję bułki mało apetyczną szarą bryją i nagle dostrzegam datę: listopad.2001 !!!! "Przecież jesteśmy zaszczepieni"" podsuwa głodny Jan. "Tak ale na żółtaczkę  a nie na zatrucia"- wzdycham. Ryba pomimo wyglądu pachnie smakowicie więc umawiamy się, że jest to data produkcji a dobra konserwa śmiało może wytrzymać nawet 10 lat. Jajka zostawiamy na "czarną godzinę"- licho wie, może to właśnie te kanapki z rybą to były nasze "lata tłuste". Te cztery głodnawe godziny szybko mijają i nareszcie postój ! W Babuszkowym Raju.!




Z wagonu wyskakuję z szybkością olimpijki i daję nura między rozłożone na peronie koszyki: niestety , w porównaniu z Rosją asortyment jest bardzo ubogi, głównie placki z serem albo z dżemem.A mnie się tak marzyło pieczone kurze udko! Jedna z pań sprzedaje placki z nadzieniem z  kurczęcia. Nie zachęcają ani wyglądem ani zapachem ale perspektywa 22 godzin bez jedzenia powoduje, że nie kapryszę i kupuję 4 sztuki. I nagle bingo!- młoda kobieta odkrywa ściereczkę przykrywającą koszyk i moim głodnym oczom ukazują się ruskie pierożki, apetyczne, pachnące, jeszcze cieplutkie, pokryte przysmażoną na maśle cebulką. Do tego kilka kubków czereśni .... z optymizmem patrzę w przyszłość.

Geen opmerkingen:

Een reactie posten