W nocy, Jan idąc do toalety nie domknął drzwi do naszego pokoju i nad ranem, z dumnie podniesionym ogonem, wkroczył Kot. On od razu zauważył na oścież otwarte drzwi balkonowe a ja od razu zauważyłam gdzie skupił wzrok. W jednej sekundzie przeistaczam się w Chucka Norrisa- skok szczupakiem z łóżka na podłogę i już trzymam w garści rudą, kosmatą kitę Kota. Nawet nie pisnął tylko w oczach miał taki żal, świadomość kolejnej porażki...Choć w pokoju jest już gorąco, zimne dreszcze mnie przeszywają na myśl co by się działo gdyby Kotu udało się przedostać na balkon a z balkonu na upragnioną wolność, oczywiście o ile przeżyłby upadek z czwartego piętra. Zamykam balkon i tym samym zacieram ślady niemalże popełnionej zbrodni.
Po porannej kawie wyruszamy na Piąty Przystanek - miejsce z którego wyrusza większość sewastopolskich autobusów w rozmaitych kierunkach, w tym i nasza marszrutka do Bałaklawy. Po niecałej półgodzince docieramy na miejsce. Samo miasteczko wywiera przygnębiajace wrażenie- szarobure, odrapane postsocjalistyczne budynki, zaniedbane trawniki i zieleńce, popękany, dziurawy asflat na ulicach. Dojeżdżamy na przystanek końcowy tuż nad zatoką i nagle mamy wrażenie jakbyśmy przyjechali do innego miasta. Pieknego miasta. Kształt turkusowej zatoki przypomina jajko, przy wyjściu na pełne morze zwężającego się do wąskiego gardła, z obu stron otoczonego rudawymi wzgórzami porosnietymi oliwkowa i srebrzystozielona roslinnoscia. Na jednym ze wzgórz ciągną się resztki murów obronnych twierdzy genueńskiej, wysoko, hen pod niebo. Nad samą zatoką stoją pieknie odrestaurowane białe, kremowe, żółtawe wille, pensjonaty, hoteliki o czerwonych dachach. Woda w zatoce jest krystalicznie przejrzysta, roi się od meduz i malutkich czarnych rybek.
W pewnym momencie podskakuje nam z radości serce- nad powierzchnię wody wyskakują ciemnoszare delfinki. Pierwsze delifiny na wolności, które widzimy. Mnie nie udaje się sfotografować ale Jana kamera rejestruje następny moment gdy znów pojawiają się w polu widzenia. Co prawda przez sekundę ale sa ! "Wskakuj do wody jak stoisz"- krzyczy Jan -"pochwalę się w pracy, że zafundowałem żonie kąpiel z delfinami". Oj nie, tak łatwo nie dam się zbyć.
Mimo, iż jeszcze nie jesteśmy zmęczeni to ze względu na upał, pomysł aby pokonać wzniesienie i obejrzeć ruiny twierdzy odpada w przedbiegach.
Według legendy okolice donżonu Klawesyn wywierają pozytywny wpływ na potencję seksualną mężczyzn oraz na płodność kobiet. My już na dzieci jesteśmy za starzy a na tę naturalną wiagrę za młodzi, kierujemy się zatem na przeciwległy brzeg. Twierdzę Genueńską obejrzymy w Sudaku a naszym głównym celem w Bałaklawie jest baza łodzi podwodnych.
Wracamy do Sewastopola i tam wypływamy na rejs po porcie, chcemy obejrzeć flotę czarnomorską. Mnie ta wycieczka szczerze mówiąc nudzi ale Jan zachwycony biega od burty do burty namiętnie filmując.
Geen opmerkingen:
Een reactie posten