Na dworcu w Geniczewsku, mimo wczesnej pory, czeka na nas Gennadij, właściciel pensjonatu, w którym się zatrzymujemy.
Jaki miły gest, jaka atencja!
Nasz apatramencik jest dokładnie taki jak obiecywano nam przy rezerwacji.
Na dziedzińcu mamy do swojej dyspozycji leżaki, grilla, kuchnię, a na najwyższym piętrze ogromny taras z widokiem na okolicę.
Zostawiamy plecaki w apartamencie i podążamy za Giennadijem, który pokazuje nam na plaży gdzie można niedrogo zjeść, napić się, pobawić. W jednym z lokali podobno możemy uzyskć 10-sięcio procentową zniżkę powołując się na naszą rezerwację ( w przyszłości nie skorzystamy, bo ceny będą tak niskie, że byłoby to po prostu wstydem).
Na obiad idziemy do ''Stołowowej'' na plaży - obiad taki jak już od dawna nam się marzył: domowy rosołek, tłuczone ziemniaki z kotletem, mnóstwo niewyszukanych surówek, kompot.
A po obiadku...rozkoszujemy się tym naszym ukochanym Azowskim Morzem - tu jakże krystalicznie przejrzystym i jak zawsze cudownie ciepłym.
Główną część wieczoru spędzamy też na plaży, ale już nie na piasku...
Geen opmerkingen:
Een reactie posten